28 listopada 2013

Z wizytą w Czekoladziarni

Dziś odwiedziliśmy wrocławską Czekoladziarnię. Do końca nie wiedzieliśmy co nas czeka, niektóre dzieci z trzeciej klasy były nieco rozczarowane, bo im pani powiedziała, że wycieczka będzie do fabryki czekolady...
Fabryka to nie była, a jedynie przyjemne miejsce gdzie można napić się czekolady, kupić pralinki, zorganizować urodziny czy inną rodzinną imprezę. Wydawało się, że będzie nam ciasno, ale miejsca starczyło dla wszystkich. Początkowe rozczarowanie widokiem Czekoladziarni szybko zamieniło się w zadowolenie :-)
Dzieci były podzielone na dwie grupy. Najpierw obejrzeliśmy krótką prezentację multimedialną i wysłuchaliśmy historii powstania czekolady. Dzieci oglądały owoc kakaowca oraz jego ziarna, oglądały miazgę kakaową z której powstaje biała czekolada, wąchały przyprawy stosowane w produkcji czekolad, m.in. imbir, anyż, goździki, cynamon, laski wanilii, papryka chili, a następnie samodzielnie mieliły te przyprawy w moździerzach. W sali unosił się cudny aromat przypraw...mniam!
Następnie każdy skosztował małą filiżankę gorącej czekolady - prawdziwa uczta dla podniebienia. Każde dziecko otrzymało papierowy kartonik do samodzielnego złożenia, który należało pokolorować, by później zapakować do niego wykonane przez siebie pralinki. Dzieci dostały talerzyki z produktami, z których wykonywały 4 pralinki i ozdabiały je kolorowymi kwiatkami, wiórkami kokosowymi, perełkami i gwiazdkami. Powstały prawdziwe czekoladowe arcydzieła!
Jeszcze tylko chwila na zrobienie zakupów i czas do domu. Niestety nie wszystkie pralinki przetrwały podróż, niektóre wylądowały już w brzuszkach małych łakomczuchów.
Serdecznie polecam Wam to miejsce na klasowe wycieczki :-)

ziarna kakaowca - w jednym owocu jest od 20 do 60 takich ziarenek








22 listopada 2013

Malujemy maski

Już ponad rok w naszej świetlicy przeleżały maski, dość oryginalnie wykonane na warsztatach ceramicznych. Ciągle odkładałyśmy je na bok, bo albo coś ważniejszego do zrobienia, albo tematycznie nie pasowało...wciąż jakaś wymówka. W końcu postanowiłam je wykorzystać na plastycznych zajęciach w świetlicy. Plastykę mamy zawsze w środę, tym razem dzieci na hasło: malujemy, jakoś nie tryskały entuzjazmem. Zgłosiły się tylko dwie osoby. Ale ok, nie zmuszałam pozostałych, przyniosłam maski i zestaw farb dla tych dwóch osób. Kilka minut później malowały już wszystkie dzieciaki. Nikt nie marudził. Pytały tylko: są jeszcze maski? A ja też mooogęę? I pomalowaliśmy wszystkie :-). Oto kilka prac:



20 listopada 2013

Fryzura Pani Jesieni

Konkurs pt. "Fryzura Pani Jesieni" wreszcie rozstrzygnięty! Prac było ponad 50, więc trudno było wybrać te najpiękniejsze. Starałyśmy się doceniać dzieci, które samodzielnie wykonały prace, bez pomocy rodziców. Choć niektóre były naprawdę cudne, nie mogłyśmy ich wybrać bo nagroda należałaby się rodzicom a nie dziecku. Zobaczcie sami:














Która praca najbardziej Wam się podoba? Głosujcie, później powiem, która zwyciężyła. Wybrałam tutaj tylko kilka zdjęć, ale uwierzcie, pomysłów na wykonanie było naprawdę mnóstwo!

11 listopada 2013

Prawa ucznia - kontrowersje

Kilka dni temu zobaczyłam na FB taki oto obrazek:

Hmm, nie powiem, że mi się nie podoba, albo że się z nim nie zgadzam, jednak od razu w mojej głowie pojawiają się pytania: a gdzie obowiązki?! Dlaczego? Ponieważ obserwuję na co dzień do czego prowadzą wszechobecne prawa uczniów. Opiszę Wam może kilka sytuacji z życia wziętych:
1. Uczeń na przerwie rzuca na korytarzu gumową piłką. Kilka razy trafia w dyżurującą nauczycielkę (50 letnia kobieta), uczeń nie przeprasza, udaje, że nic się nie stało. W końcu nauczycielka piłkę zabiera. Uczeń odpowiada: PANI JEST ZŁODZIEJKĄ, PANI ZABRAŁA MOJE DOBRO OSOBISTE, PÓJDĘ NA SKARGĘ DO DYREKCJI. Pozostawiam tą sytuację do przemyślenia zwolennikom wiecznego tłuczenia dzieciom ich praw...z pominięciem zasad kultury, szacunku do starszych i szeroko pojętych obowiązków.
2. Uczeń robi zdjęcia telefonem komórkowym, inni uczniowie skarżą, że sobie tego nie życzą. Dziecko nie reaguje na upomnienia nauczycielki. Pani zabiera mu telefon. Uczeń odpowiada: PANI NIE MA PRAWA, TO MÓJ TELEFON! 
3. Uczeń notorycznie nie odrabia zadań domowych, ani on ani rodzice nie zatroszczyli się, by pożyczyć zeszyty od kolegi i dowiedzieć się co było zadane. W końcu dostał jedynkę "za brak zadania domowego". Nauczycielka słyszy: PANI NIE MA PRAWA, PRZECIEŻ DZIECKO BYŁO CHORE.
To ja wobec wielu praw uczniów pytam: gdzie się podziały ich obowiązki? Obowiązek punktualnego przychodzenia na lekcje (bo jak uczeń dostanie uwagę, to też problem - bo jakim prawem?!), obowiązek odrabiania lekcji, szacunku do starszych, pilnego pracowania na lekcji (a nie zabawą telefonami)? 
Uczmy tak dalej dzieci, że mają same prawa, wszystko im się należy, a w końcu obudzimy się z przerażeniem i zaczniemy pytać - dlaczego te dzieci są coraz gorsze, dlaczego wkładają nauczycielom kosze na śmieci na głowę, dlaczego uczeń wszedł z pistoletem do klasy i zaczął strzelać do kolegów i wiele wiele innych DLACZEGO...
Czekam na Wasze opinie :-)

10 listopada 2013

Pamiętny Dzień Niepodległości...

Ten Dzień Niepodległości wszyscy zapamiętamy na długo. Podczas uroczystego apelu nagle dzieci zaczęły mdleć i wymiotować. Innym robiło się słabo. Nikt nie wiedział co jest grane. Niby ciśnienie niskie, duszno na sali...Mnie tam nie było. Wcześniej trochę oberwałam z tego tytułu, bo myślałam, że jak dzieci mają basen, to zajęcia basenu są wyłączone z obowiązku obecności na apelu. Myliłam się. Ostatecznie po ustaleniach z dyrekcją, wuefista miał zabrać dzieci na basen, a ja miałam w tym czasie okienko. On jednak nie posłuchał i zabrał dzieci na apel. Trudno, jego decyzja. Nieważne, że dzieci nie były na galowo ubrane, nie miały kotylionów jak pozostałe klasy. Później chyba trochę żałował...
Ja w czasie okienka wyszłam do galerii na zakupy, chwilę później dzwoni do mnie jedna z matek i pyta: co się stało w szkole. Mówię: nie wiem, nie ma mnie w szkole, będę za jakieś 10 min. Ona zaraz oddzwania i mówi, że ewakuacja, bo jakiś gaz truje dzieci. Biegiem wróciłam do szkoły (choć do rozpoczęcia kolejnych zajęć miałam jeszcze 20 min). Wszyscy już stoją na boisku, dzieci panikują, płaczą. Przyjeżdża straż pożarna, karetka, policja...a nawet helikopter musiał zabrać jedną z nauczycielek do wrocławskiego szpitala, bo nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Dzieci bez kurtek, zadają mnóstwo pytań. Nikt nie wie co się stało. A wciąż ktoś tracił przytomność. Karetki kursowały na sygnale. W końcu strażacy pozwolili nam wejść z zasłoniętymi buziami po swoje rzeczy, dzieci szybko zabrały kurtki i zaraz biegiem do drugiego wyjścia. Akcja jak z filmu kryminalnego. Ale wesoło nie było. W końcu decyzja: szkoła do wieczora zamknięta, dzwonimy do rodziców, żeby odbierali dzieci. W moment przyjechała telewizja więc szybko się rozeszło co się dzieje. Rodzice przyjeżdżali błyskawicznie. I tak zakończył się dla mnie dzień pracy. Pełen stresu. Nadal nie wiadomo co się stało, policja prowadzi dochodzenie. Jeśli się okaże, że to któryś uczeń zrobił "niewinny żart", to na pewno za to odpowie i mam nadzieję, że wyleci ze szkoły. No ale poczekajmy na oficjalną informację z policji.

6 listopada 2013

Jesień w bibliotece

Wczoraj w ramach zajęć świetlicowych razem z koleżanką zabrałyśmy dzieci na wycieczkę do Miejskiej Biblioteki, gdzie odbyły się zajęcia czytelniczo-plastyczne na temat jesieni. Dzieci w grupach wykonywały jesienne pejzaże różnymi technikami plastycznymi. Mogłam co prawda zrobić to samo w klasie, ale zawsze to większa atrakcja jak wychodzimy ze szkoły ;-) Było wesoło, szkoda, że tak krótko. Już jesteśmy umówieni na kolejne zajęcia andrzejkowe.


5 listopada 2013

Rolkowe stworki

Mam w świetlicy całą reklamówkę rolek po papierze toaletowym i wreszcie przyszedł czas, by je wykorzystać. Pewnie znacie całe mnóstwo pomysłów co można z nich zrobić. U nas były to takie małe stworki wg inwencji twórczej dzieci. Grunt, że była dobra zabawa! Zobaczcie sami:





Konkurs recytatorski - Tuwim i ja

Kilka dni temu byłam z dwiema dziewczynkami z mojej klasy na rejonowym konkursie recytatorskim pt. "Tuwim i ja". Dziewczynki prezentowały po dwa wiersze, były też przebrane, miały drobne rekwizyty. To był ich pierwszy występ. Cóż, można się wiele nauczyć obserwując innych uczniów. Niektórzy - mam wrażenie - są urodzonymi aktorami i publiczne recytowanie wiersza to dla nich zabawa i przyjemność. Moje dziewczyny trochę zjadła trema. No i wiemy nad czym popracować do przyszłego roku ;-) Za to dostały wyróżnienia i nagrody książkowe (śmiałam się, że książki dostały najgrubsze!). Ważne, że są zadowolone. Ja też jestem z nich dumna. W końcu się odważyły i przygotowały najlepiej jak potrafiły :-)