Przyszło mi uczyć w czasach wszechobecnych 'papierków' na wszystko. Zła jestem coraz bardziej, bo teraz rodzice zamiast zająć się porządnym wychowaniem dziecka, szukają tylko usprawiedliwień swojej bezradności w postaci papierków z poradni i różniastych orzeczeń. A bo dysleksja...i wszystko inne na dys..., bo ADHD, a bo nadpobudliwy, bo przewrażliwiony...bo ON TAK MA.
Zastrzeliła mnie dziś jedna matka, której syn stale stwarza problemy wychowawcze, rozmowy z nią marne przynoszą skutki, a działania pedagoga były krótkotrwałe. Zatem szanowna mamusia udała się do prywatnego psychologa, poprosiła o wystawienie stosownego papierka i dziś raczyła mnie poinformować:
- syn jest troszkę nadpobudliwy i on będzie miał takie zaświadczenie, że jak będzie chciał spacerować na lekcji to pani musi mu na to pozwolić.
Cóż, jest papier, przestrzegać trzeba. Ale ostrzegłam mamusię, że dziecko JUŻ MA spore zaległości, a na wyrównawczych też nie pracuje, zatem jak będzie sobie spacerował to już kompletnie nie opanuje wymaganego materiału, więc niech się mamusia nie zdziwi jak dziecko będzie musiało powtarzać klasę. I zapowiedziałam, że jak chce spacerki to wyślę na korytarz, bo w klasie mu na to nie pozwolę. No bo jak mam pierwszakom wytłumaczyć: Wy musicie siedzieć i mnie słuchać i pięknie pracować, a Adaś może chodzić bo ma 'papierek na chodzenie'.
Ja rozumiem trudną sytuację rodzinną, ale bez przesady. Nie można papierkiem zastąpić wychowania. Dla mnie dzieciak jest po prostu rozpuszczony, a mamusia niekonsekwentna. Bo wciąż słyszę jak to pozabierała mu wszystkie przywileje i ona nie wie co ma robić, a na drugi dzień daje dziecku 20zł na wydatki w sklepiku szkolnym, stawia mu na ławce puszkę coca-coli i życzy miłego dnia. Ot co - ograniczenie przywilejów...
Ech, wiele bym jeszcze mogła na ten temat. Ale starczy psucia nerwów na dziś.
Z dzieckiem trzeba przede wszystkim pracować, pracować i jeszcze raz pracować. A to zadanie należy w dużej mierze do rodziców, nauczyciel jest tylko tym, który wskazuje kierunek tej pracy. Nie zwalajmy więc wszystkich niepowodzeń na dysleksję i ADHD, bo wbrew pozorom 'lewe papierki' są krzywdą a nie przywilejem dla dzieci. Z niejednego dyslektyka wyrósł polonista (ukłony w stronę Tusi ;-)). Proszę, nie nadużywajmy orzeczeń z poradni.
PS> Co do Adasia, wystosowałam wniosek o przebadanie go w PPP, bo prywatny psycholog nieco podejrzany mi się wydaje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz