6 grudnia 2012

Śpiąca Królewna - Moskiewska Rewia na Lodzie

Byliśmy dziś na wycieczce we Wrocławiu. Moskiewska rewia na lodzie - wspaniałe widowisko teatralne "Śpiąca Królewna" i gra aktorska na lodowisku. Ukłony w stronę Rosjan. Cudne pozy (niestety zdjęcia kiepskiej jakości, a na filmikach wszytkiego nie udało mi się nagrać), nie wiedziałam, że na łyżwach można skakać na skakance! Dzieciakom też się podobało. Główna fabuła to Śpiąca Królewna, ale przewijały się też inne bajki: Kot w butach, Alibaba, Czerwony Kapturek, Królewna Śnieżka, Kopciuszek). Zresztą, sami zobaczcie fragment (to końcowy taniec Śpiącej Królewny z Księciem i wszystkich zaproszonych na wesele gości):


I wszystko byłoby fajne, gdyby nie jedno ALE - obsługa imprezy i ogólna organizacja. Kazano nam przyjechać na 10tą, aby odebrać bilety z kasy. Po dwóch godzinach podróży, dzieciakom strasznie chciało się do toalety - niestety groźni ochroniarze na to nie pozwolili. Kazali czekać na zewnątrz, bo w środku jest 1500 osób i tamci jeszcze nie wyszli, więc oni nikogo nie mogą wpuścić. Tak więc 40 minut czekaliśmy sobie na mrozie łapiąc padający z nieba śnieg. Kiedy wreszcie doprosiłam się, aby chociaż część dzieci wpuszczono do toalety, panie na nas nakrzyczały, że dzieci za wolno idą, bo przecież trzeba BIEGIEM. Miała wpuszczać małymi grupkami, weszła tylko 5 dzieci, kolejna 7ka nie doczekała, musieli wytrzymać jeszcze trochę. Z sali zaczęły wychodzić tłumy. I przyszła kolej na wejście - ochroniarze z groźnymi minami w końcu nas wpuścili.
Idziemy na górę, zajmujemy miejsca w wyznaczonym sektorze, a tam ... biznes - pan sprzedający miecze świetlne i te długie baloniki (jakby to naprawdę było na przedstawieniu niezbędne. Dzieciaki zamiast zajmować miejsca koniecznie chciały kupić te gażdżety (koszmarnie drogie!). Moim zdaniem atrakcja totalnie nie na miejscu - ale czego się nie robi dla kasy, przecież tyle dzieci, bez rodziców więc nikt ich nie odwiedzie od pomysłu kupienia kolejnej głupiej zabawki.
Samo przestawienie bardzo fajne, dzieciaki zadowolone, mimo że jednak trochę było zimno. Ale na koniec...
Cóż, chcieliśmy uniknąć zamieszania i puszczaliśmy inne grupy przodem, wychodziliśmy na końcu licząc, że na spokojnie pójdziemy do toalety, dzieciaki sobie kupią jedzenie, picie i dopiero wyjdziemy. 5 minut później podchodzi do nas barczysty ochroniarz i oburzony krzyczy na nas, dlaczego my tu jeszcze stoimy (bo czekamy aż dzieci wyjdą z toalet w których są ogromne kolejki), że mamy natychmiast zabrać dzieciaki i opuścić hol. I TO JUŻ! Pokrzyczeli, zwyzywali, poużywali sobie na nas brzydkich słów. Jakby naprawdę te dzieci komuś przeszkadzały. Bali się chyba, że jeszcze raz niezauważeni przemkniemy na widownię bez biletów. Żadne tłumaczenia nie pomagały, panowie potraktowali nas jak kibiców na stadionie do których trzeba z 'mordą' bo inaczej nie zrozumieją. Zaprezentowali chamstwo w najwyższym wydaniu. Uczymy dzieci kultury, ale to niewiele pomoże jak wokół tyle chamstwa, ot, tak panowie dali dzieciom przykład jak NIE NALEŻY SIĘ ZACHOWYWAĆ. I mimo udanej rewii, pozostał nam niesmak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz