Kryzys dotarł i do szkół, cięcia budżetowe spowodowały, że do naszego zespołu szkół w skład którego wchodzi szkoła podstawowa i gimnazjum, od września zostanie dołączone jeszcze liceum. Decyzja urzędu jest niepodważalna, obawiam się jednak że nic dobrego z owego połączenia nie wyniknie. Dlaczego? Już teraz rodzice maluszków boją się o ich bezpieczeństwo jak spotykają na korytarzach czy basenie gimnazjalistów. Ciężko się maluchom w czasie przerwy dostać do biblioteki, aby ktoś starszy ich nie popchnął. O niecenzuralnych wypowiedziach dryblasów nie wspomnę. A do tego ma być jeszcze liceum. Rozumiem założenia, że od pierwszej klasy aż do matury dziecko ma możliwość kształcenia się w wybranej dyscyplinie sportowej (bo taka specyfika naszej szkoły), ale bez osobnych, wejść, odgrodzonych pięter i korytarzy nie wyobrażam sobie bezpiecznych maluszków. Integracja? Ok, ale nie w takich warunkach. Niby jest monitoring, jest piętro maluchów, ale już świetlica znajduje się na dole gdzie lekcje mają też gimnazjaliści. Biblioteka piętro wyżej. Na basen też się trzeba jakoś przebić. Zupełnie oddzielić się nie da. Powstaje więc zmartwienie, czy uzbiera się wystarczająca ilość dzieci na stworzenie chociaż dwóch pierwszych klas? Czy rodzice się nie wycofają wiedząc, że w jednym budynku będą pierwszaki i licealiści?
A Wy posłalibyście dziecko do takiej szkoły?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz