13 października 2015

Dzieje się! Czyli aktywny początek roku szkolnego :-)

Półtora miesiąca nauki za nami. Już jutro ślubowanie pierwszaków. Czas więc na krótkie podsumowanie jak minęły nam pierwsze szkolne dni. Mamy za sobą już kilka wycieczek i ciekawych spotkań. Byliśmy na zajęciach plastycznych w bibliotece miejskiej, gdzie malowaliśmy jesienne drzewo z użyciem patyczków do uszu. Zobaczcie sami:


Był też czas na zajęcia w kąciku książek dla dzieci, sądząc po sporym zainteresowaniu książkami - rosną nam mali czytelnicy!

Kilka dni później udaliśmy się do pobliskiego gospodarstwa agroturystycznego na zajęcia integracyjne z okazji Dnia Chłopca. Atrakcji było całe mnóstwo! Zabawy i konkursy na świeżym powietrzu, podziwianie i karmienie różnych ptaków (w gospodarstwie pani Asi jest ponad 100 gatunków), skakanie na trampolinie, zbieranie winogron i wyciskanie z nich soku przez prasę oraz wspólne ognisko i pieczenie kiełbasek. To był naprawdę udany dzień! Wracaliśmy do szkoły z piosenką na ustach :-)


To nie koniec atrakcji! Zwiedziliśmy również Urząd Pocztowy i dowiedzieliśmy się na czym polega praca listonoszy i innych pracowników poczty.

W październiku udaliśmy się również do Centrum Edukacji Przyrodniczej na zajęcia pt. "Czy wiesz co je jeż?" Odwiedziliśmy zagrodę i sprawdziliśmy co słychać w naszym miejscowym mini zoo. Po drodze uczyliśmy się rozpoznawać liście drzew i ich owoce. Był też czas na zajęcia plastyczne podczas których dzieci wykonały papierowego jeża, przypomnienie sobie poznanych liter, rozwiązywanie zagadek oraz zabawę na placu zabaw.

Kolejną atrakcją było spotkanie z żołnierzami Żandarmerii Wojskowej we Wrocławiu. Dzieci przypomniały sobie zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, poznały pełne wyposażenie, umundurowanie oraz zasady obowiązujące żołnierzy. Na zakończenie każdy uczeń otrzymał znaczek odblaskowy.


Jak sami widzicie, pracujemy aktywnie! Im więcej doświadczeń i zajęć nietypowych poza szkołą, tym lepiej przebiega proces edukacyjny, a dzieci więcej zapamiętają. Stawiam na edukację w terenie i na razie całkiem nieźle mi to wychodzi. 6-latki mają się dobrze i w mojej opinii radzą sobie lepiej niż niejeden 7-latek. Nie znaczy to, że popieram posyłanie 6-latków do szkoły, ale robię co w mojej mocy, by ich nauka była jak najbardziej urozmaicona i dostosowana do ich poziomu. Małymi kroczkami idziemy do przodu.
Jeśli chodzi o kwestie dydaktyczne - wiecznie mam wrażenie, że brakuje mi czasu. Lekcje mijają bardzo szybko. Na razie znamy 5 literek, powoli składamy je w sylaby i wyrazy. Podsumowując ten miesiąc nauki mogę powiedzieć, że osiągamy takie nasze "malutkie" sukcesy. Wciąż pracujemy nad dyscypliną, z dnia na dzień jest coraz lepiej, choć jak wiadomo - i ja i dzieci miewamy gorsze dni. 
Tymczasem uciekam przygotować się na jutrzejsze ślubowanie. Wpadnę niebawem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz