27 czerwca 2016

To już jest koniec...

Zakończenie roku, ostatni dzwonek, rozdanie świadectw i... czas pożegnania. Smutny był to dzień. Ciężko znaleźć odpowiednie słowa widząc łzy w oczach dzieci i rodziców, złość, żal i rozczarowanie, że od września już nie będzie z nimi ukochanej pani. I już nic nie będzie takie samo. Szkoda, że nikt o tych maluchach nie myślał planując kolejny rok szkolny. Wiadomo, że po trzech latach zmienia się wychowawca, ale żeby po roku w klasie 6-latków zmieniać nauczyciela? 

Powiedziałam dzieciom tydzień przed zakończeniem roku szkolnego. Wpadły w zbiorową histerię. Przez 45 minut (już po lekcjach) nie mogłam ich uspokoić. Próbowałam na różne sposoby. Płakałam ja, płakały one...Od rodziców wiem, że najgorsze są wieczory, kiedy zasypiają. Płaczą, pytają co dalej, dlaczego nie da się cofnąć czasu, nie chcą nikogo innego, chcą pani Justynki...żal serce ściska. Codziennie przynosiły laurki, przytulały się częściej niż zwykle, chodziły smutne. Nie mogą się pogodzić z rozstaniem. Tłumaczę im, że przyjdzie inna pani, że też będzie dobrze i wesoło, że najlepsze jeszcze przed nimi. Nie wierzą. Ani one, ani rodzice. Bo wiedzą co ich czeka. I wiedzą, że lepsze już było :-(



Rodzice walczą. Poruszają niebo i ziemię, żeby przywrócić mnie do pracy. Piszą do prezydenta, do kuratorium, planują też do ministerstwa. Miłe z ich strony, że są tak zdeterminowani. Ze łzami się żegnaliśmy, choć ich optymizm przebił wszystko, oni wciąż wierzą, że spotkamy się we wrześniu. Czas pokaże...


Stało się, jestem w gronie 15 tysięcy nauczycieli w Polsce, którzy stracili pracę. Dyrekcja żegnała mnie z wielkim poczuciem straty, dostała z urzędu nakaz redukcji etatów, a jednym z kryteriów był staż pracy i stopień awansu zawodowego (przyspieszyć tego akurat nie mogę). W tym wypadku nie liczą się osiągnięcia, starania, opinie uczniów i rodziców. Prawo jest okrutne. A Karta Nauczyciela jeszcze bardziej. Bo chroni niestety złych nauczycieli, o których każdy wie, że zwolnieni zostać powinni...ale nie mogą :-(

Póki co moja przyszłość jest jedną wielką niewiadomą, życiem z wiary i radością każdego kolejnego dnia, kiedy się budzę. Nie planuję, bo nie wiem co dalej. Czy wrócę do szkoły, czy dostanę pracę w przedszkolu, czy w ogóle mam zmieniać branżę? 

Niby wakacje, a nie cieszą wcale...Może jeszcze kiedyś tu wrócę...?



2 komentarze:

  1. Na pewno znowu będziesz nauczycielką. To nie jest twój zawód ale powołanie i bardzo żałuję, ze jako małe dziecko nie udało mi się nigdy miec takiej pani jak TY!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa :-) Nauczycielem się już jest całe życie, masz rację, to pasja a nie zawód. Cieszę się, że dostałam szansę i znów mogę się realizować w szkole ;-)

    OdpowiedzUsuń